Skoro już atakuję służbę zdrowia to opowiem wam o wizycie w przychodni. Sytuacje takie jak ta, którą opiszę to codzienność chorych z Jeżyc, tam właśnie mam lekarza pierwszego kontaktu.
Zdycham. Do przychodni dojeżdżam kawał drogi z miejsca zamieszkania, więc żeby nie jechać o siódmej rano w celu rejestracji, i potem drugi raz na umówioną wizytę postanowiłam zadzwonić. Na stronie internetowej jest informacja o możliwości rejestracji telefonicznej. Sama taka rejestracja wygląda tak: dzwonisz, dzwonisz, dzwonisz... Albo jest zajęte, albo nikt nie odbiera telefonu. Dodzwaniasz się punt ósma, kiedy rejestracja jest zakończona i nie ma żadnej szansy, że dostaniesz się do lekarza. Pielęgniarka jest bezczelna, czasami w połowie zdania odkłada słuchawkę. Nie interesuje jej co masz do powiedzenia.
Dzień drugi. Zdychasz dalej, ale nauczony doświadczeniem jedziesz się zapisać. Podchodzisz do okienka, a z Tobą starszy pan, dalej umownie zwany dziadkiem. W środku trzy piguły rozmawiają i degustują pączki. Co ciekawe telefon dzwoni (o naiwny obywatelu pacjencie), nikt nie odbiera, chociaż słuchawka jest na wyciągnięcie ręki. A jeśli to inny pan starszy dostał zawału, a jako pan starszy żyje w swoim mikroklimacie- z mieszkania do spożywczego, i z powrotem, niekoniecznie musi znać numer na pogotowie. Albo w stresie pamięta tylko ten do przychodni. No to panie starszy kaplica. Pomińmy telefon niech sobie dzwoni.
Wróćmy do mnie i mojej zarazy, oraz dziadka. Stoimy, czekamy. Zero reakcji. Dziadek nie wytrzymuje jako pierwszy. Prosi grzecznie ,aczkolwiek nie bez słusznej kąśliwości o porzucenie pączków i obsługę petenta. To się dziadek nasłuchał. Że one są na przerwie i mają prawo konsumować. Że dziadek bezczelny, i ona sobie zaraz zrobi przerwą półgodzinną to dziadek poczeka i skruszeje. Pan zostaje w końcu obsłużony, a tymczasem druga rozjuszona baba zwraca uwagę na mnie. Umawia wizytę. Dziadek tym czasem znika za drzwiami. W tym momencie pielęgniarka wrzeszczy za nim przy mnie i pozostałych pacjentach: "Weź se dziadu na tych schodach gierę złam!" Jestem w szoku. Duchowo solidaryzuję się z dziadkiem. Zostaje umówiona na godzinę dwunastą, więc jadę do domu, żeby sobie tam posiedzieć, i wrócić z powrotem, w celu uzdrowienia.
Trudno w Polsce trzeba być elastycznym.
To jeden z wielu wyczynów naszych Jeżyckich pielęgniarek. Aż strach chorować.
Wierzę, że gdzieś w Polsce jest poczciwa pielęgniarka, i poczciwy lekarz. Na pewno są, mamy przecież różnorodność ludzkiego rodzaju. Ja po prostu jeszcze takich nie spotkałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz