niedziela, 1 stycznia 2012

Murzyn

Bloki mnie przytłaczają, miasto mnie przytłacza. Siedzę na kanapie w wąskim pokoju z jednym oknem.W zasadzie mieści się tu tylko ta kanapa, szafka na książki i gazety mojego konkubenta oraz telewizor. Konkubent te gazety zbiera , a one zbierają kurz. W telewizji leci serial o łysym Murzynie i jego owłosionej rodzinie. Zezuję sobie w tą stronę. Nic mi się nie chce. Czytać mi się nie chce, malować mi się nie chce...Syn serialowego Murzyna ma wielką głowę, ale jest głupi jak but. Ta głupota mnie bawi. Jestem idealnym odbiorcą docelowym. To straszne.
Tęsknię za ziemią. Za uczciwą pracą na roli. Chce siać i zbierać plony. Chce prostego życia. Pracy od świtu do zmierzchu. Chcę w zgrzebnym ubraniu przesypywać przez palce żyzną glebę. Ciąć drwa na opał piłą Stihla ( jedyny element nowego świata w mojej wizji) i czuć trud. Jak biblia każe.
Ale nie mam hektarów, żeby się zrealizować, tylko rozchichanego konkubenta i Murzynów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz