Właśnie odbyłam pouczającą rozmowę na temat realiów życia polskiego robotnika. Zachęcam do przeczytania artykułów Chrześcijańskiego Anarchisty- ciekawe rzeczy tam dają.
Wniosek jest taki: w Polsce nie mamy do czynienia z BHP, trafniejszą nazwą było by tutaj "B ha,ha P". To jak jarzyna kontra puste kalorie.
środa, 29 lutego 2012
she's lucky
Angela Merkel wykąpała się w piwie. Zawsze o tym marzyłam.
Ten biedny kelner pewnie siedzi teraz na kanapie, obejmuje się ramionami i kiwa w przód i w tył, w przód i w tył, w przód i w tył....
Ten biedny kelner pewnie siedzi teraz na kanapie, obejmuje się ramionami i kiwa w przód i w tył, w przód i w tył, w przód i w tył....
wtorek, 28 lutego 2012
Świnia fotostory.
Poniższe FOTOSTORY powstało w wyniku współpracy autorów dwóch blogów: Czarnego Kapturka Złodzieja Win i Chrześcijańskiego Anarchisty.
Podstępna świnia ukradła portfel murzynowi. Wkurzało ją, że murzyn manifestuje poparcie dla mniejszości seksualnych (ta tęczowa koszulka, mógłby sobie darować!), świnia była tradycjonalistką.
Murzyn nawalony jak messerschmitt traci czujność, odsłania miękkie podbrzusze i portfel.
Ale się świnia przeliczyła! Murzyn ma znajomości, zna ludzi, którzy znają ludzi... Sprawa zostaje podniesiona do rangi prześladowań na tle rasowym, tak aby podatnicy nie połapali się za co płacą. A płacą na prywatny interes murzyna, słowa "Zajmuję ten portfel, bo jesteś czarny!" nigdy nie padły.
Gwardia narodowa namierza świnię. Sejm ją przegłosowuje, dzięki świni kilku posłów dorabia na komisji. Już po niej i ona to wie.
Co było do przewidzenia ląduje w kotle, zostaje ugotowana z selerem i marchewką i wydana w formie kuroniówki potrzebującym patriotom.
Miała niefart, obrobiła jedynego murzyna na dzielnicy, który mógł jej zdrowo dopieprzyć.
Podstępna świnia ukradła portfel murzynowi. Wkurzało ją, że murzyn manifestuje poparcie dla mniejszości seksualnych (ta tęczowa koszulka, mógłby sobie darować!), świnia była tradycjonalistką.
Murzyn nawalony jak messerschmitt traci czujność, odsłania miękkie podbrzusze i portfel.
Ale się świnia przeliczyła! Murzyn ma znajomości, zna ludzi, którzy znają ludzi... Sprawa zostaje podniesiona do rangi prześladowań na tle rasowym, tak aby podatnicy nie połapali się za co płacą. A płacą na prywatny interes murzyna, słowa "Zajmuję ten portfel, bo jesteś czarny!" nigdy nie padły.
Gwardia narodowa namierza świnię. Sejm ją przegłosowuje, dzięki świni kilku posłów dorabia na komisji. Już po niej i ona to wie.
Co było do przewidzenia ląduje w kotle, zostaje ugotowana z selerem i marchewką i wydana w formie kuroniówki potrzebującym patriotom.
Miała niefart, obrobiła jedynego murzyna na dzielnicy, który mógł jej zdrowo dopieprzyć.
czwartek, 23 lutego 2012
Wewnętrzna emigrantka.
Mam tendencję do skupiania się na konsekwencjach.
To jest niedobra przypadłość skutkująca paraliżem działania.
Usiadłam dzisiaj przed laptopem w celu napisania wniosku do urzędu o dofinansowanie działalności i zapoznania się z nowym regulaminem. Wzięłam do ręki długopis, żeby sobie zanotować najbardziej istotne spostrzeżenia i już po dziesięciu minutach miałam ochotę wbić go sobie w ucho. Państwo teoretycznie wyciąga do ciebie rękę, ale praktycznie wali cię po łapie linijką. Regulamin jest niejasny, a ilość wszelkich pieczątek, zaświadczeń, certyfikatów i umów w oryginałach zaporowa. Mam im to wszystko dostarczyć w zębach, jednocześnie podpisując zaświadczenie o wszelkich możliwych konsekwencjach w sytuacji gdyby coś poszło nie tak.
No i wyobraziłam sobie te wszystkie konsekwencje tak jak tylko ja potrafię. Nie są to więc tylko problemy finansowo- prawne, ale idąc dalej wręcz rozkład rodziny.
Mam tendencję do scenariuszowego galopowania na oślep, a potem popadania w stan lękowy. A najciekawsze jest to, że jak tylko samodzielnie się zastraszę to wpadam w ciąg czytelniczy. Biorę powieść i odłączam się z życia, podłączając się do fikcji. Tam bezpieczna jako obserwator żyję sobie radośnie czyimś życiem.
To straszne...idę sobie poczytać.
To jest niedobra przypadłość skutkująca paraliżem działania.
Usiadłam dzisiaj przed laptopem w celu napisania wniosku do urzędu o dofinansowanie działalności i zapoznania się z nowym regulaminem. Wzięłam do ręki długopis, żeby sobie zanotować najbardziej istotne spostrzeżenia i już po dziesięciu minutach miałam ochotę wbić go sobie w ucho. Państwo teoretycznie wyciąga do ciebie rękę, ale praktycznie wali cię po łapie linijką. Regulamin jest niejasny, a ilość wszelkich pieczątek, zaświadczeń, certyfikatów i umów w oryginałach zaporowa. Mam im to wszystko dostarczyć w zębach, jednocześnie podpisując zaświadczenie o wszelkich możliwych konsekwencjach w sytuacji gdyby coś poszło nie tak.
No i wyobraziłam sobie te wszystkie konsekwencje tak jak tylko ja potrafię. Nie są to więc tylko problemy finansowo- prawne, ale idąc dalej wręcz rozkład rodziny.
Mam tendencję do scenariuszowego galopowania na oślep, a potem popadania w stan lękowy. A najciekawsze jest to, że jak tylko samodzielnie się zastraszę to wpadam w ciąg czytelniczy. Biorę powieść i odłączam się z życia, podłączając się do fikcji. Tam bezpieczna jako obserwator żyję sobie radośnie czyimś życiem.
To straszne...idę sobie poczytać.
poniedziałek, 20 lutego 2012
Rany bitewne.
Wczorajszy wieczór spędzałam z P. na kanapie konsumując w pełnej kulturze browary. Browary niedzielne są niezbędne dla podsumowania tygodnia minionego i nabrania sił koniecznych do dalszego trwania. W połowie entego gula zadzwonił telefon. To był Rudy i wzywał pomocy.
Komunikował, że siedzi przy barze i pije, a w jego głowie kłębią się czarne myśli. Zalecał nam przyjazd w miejsce jego pobytu w celu uniknięcia przełożenia tych myśli na czyny.
Rudy wykazywał głęboki poziom zgnębienia, więc od razu doszliśmy do wniosku, że to uniwersytet w końcu znalazł sposób, żeby się od niego uwolnić. Sześć lat, które spędził na drugim roku poznańskiej uczelni spowodowało tak głębokie przywiązanie, że nagłe zerwanie tej pępowiny mogłoby skończyć się tragicznie. Rudy większą część roku akademickiego spędza w barze, gdzie pije napoje alkoholowe i zaprzyjaźnia się.
Pod koniec sesji zjawia się na dyżurach u wykładowców ze stosownymi papierami usprawiedliwiającymi liczne absencje i jęczy. Jest bardzo skuteczny.
Może po raz pierwszy coś poszło nie tak -dywagujemy- i co wtedy?
Studiowanie jest sensem jego życia, powołaniem. Szukać pracy, to w jego przypadku wysiłek nie wart zachodu. Znam go od lat i wiem, że na stałej posadzie nie wytrzymałby dłużej niż kilka dni. Dotąd nigdy nie wytrzymywał.
Myślę sobie- taki cios. Trzeba opuścić kanapę i jechać ratować to co z niego zostało. Pojechaliśmy.
Kiedy dochodziliśmy do spelunki, w której według wcześniejszych ustaleń na barze znajdziemy Rudego w agonii, okazało się, że ten opuścił już lokal i stoi teraz na rogu ulicy. Światło latarni wydobywa dziwną poświatę wokół jego kędziorów i zażółca mu twarz. Jest z nim dwóch dorodnych funkcjonariuszy. Do teraz nie znam powodów zatrzymania, może chcieli go tylko spisać, a może wywieźć na izbę, gdzie trzeźwiał by sobie do rana. Pośpieszyliśmy się za nim wstawić. Nie jego wina, że wygląda jak handlarz narkotyków, stręczyciel prawie uczciwych kobiet. Został spisany, sprawdzony i wypuszczony na wolność prosto w nasz opiekuńcze ramiona.
Zapytany, wyjaśnił, że cierpi bo jego związek wisi na włosku. Miał tyle kobiet, że można by ożenić małą wieś, ale to jeden z tych nielicznych przypadków kiedy mu zależy.
Rudy ma problem z dotrzymywaniem słowa, zwłaszcza, gdy słowo głosi "Przestań pić". To dobry człowiek i toczy ze sobą ciągłe walki. Walki są krwawe, i pozostawiają rany. Każdy wie, że rany trzeba dezynfekować, żeby nie było bakterii i nic nie zaczęło gnić.
Ciekawe czy to on jeszcze trzyma butelkę, czy to już butelka trzyma jego?
Rudy znowu zgrzeszył, bo wypił i zaprasza nas teraz na libację. Pieniądze nie stanowią problemu bo ma kreski w wielu barach, a nasze towarzystwo zapewni mu poczucie bezpieczeństwa. Byliśmy tu i tam. Piliśmy piwo, wściekłe psy i takie różowe coś w formie strzała. Potem zabraliśmy go do domu, żeby położyć go spać, a rano obserwować czy można go już wypuścić samego w świat. W domu piliśmy dalej i robiliśmy zdjęcia, które rano okazały się niezbyt wyraźne.
Żeby go rozbawić otworzyłam mu piwo fletem prostym plastikowym.
Otwieram piwo większością przedmiotów dostępnych w zasięgu ręki. Umiejętność tą rozwinęłam z lenistwa.
Poszliśmy wkońcu spać we troje, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Mamy małe łóżko, ale widać już przywykłam do jego obecności bo dobrze mi się spało. Daliśmy go w środek bo mocno grzeje.
Rano mieliśmy kace i lęki. Rudy skarżył się, że się nie poci, więc nie pozbędzie się toksyny.
Zdjęcia zamieszczone na portalu społecznościowym wywołały słuszne oburzenie obecnej "narzeczonej". Rudy paradował na nich w bieliźnie nocnej, na którą składały się kalesony i grał na flecie. Na innym jest w obsypany indeksami- moimi i P., to tylko część kolekcji, w domu mam kolejne. Bo ja jeszcze nie odkryłam co chcę w życiu robić, więc szukam.
Kiedy Rudy z grubsza wyzdrowiał to zadzwoniła jego kobieta, więc pożegnał się z nami i pobiegł się pokajać.
Przewiduję, że taka sytuacja może się powtórzyć, dlatego kupię szczoteczkę do zębów. To szlachetna rzecz wykazywać troskę o stan uzębienia przyjaciół. Nie chcę, żeby próchnica zaatakowała go na moim terenie.Tu jest jego bezpieczny dom.
Komunikował, że siedzi przy barze i pije, a w jego głowie kłębią się czarne myśli. Zalecał nam przyjazd w miejsce jego pobytu w celu uniknięcia przełożenia tych myśli na czyny.
Rudy wykazywał głęboki poziom zgnębienia, więc od razu doszliśmy do wniosku, że to uniwersytet w końcu znalazł sposób, żeby się od niego uwolnić. Sześć lat, które spędził na drugim roku poznańskiej uczelni spowodowało tak głębokie przywiązanie, że nagłe zerwanie tej pępowiny mogłoby skończyć się tragicznie. Rudy większą część roku akademickiego spędza w barze, gdzie pije napoje alkoholowe i zaprzyjaźnia się.
Pod koniec sesji zjawia się na dyżurach u wykładowców ze stosownymi papierami usprawiedliwiającymi liczne absencje i jęczy. Jest bardzo skuteczny.
Może po raz pierwszy coś poszło nie tak -dywagujemy- i co wtedy?
Studiowanie jest sensem jego życia, powołaniem. Szukać pracy, to w jego przypadku wysiłek nie wart zachodu. Znam go od lat i wiem, że na stałej posadzie nie wytrzymałby dłużej niż kilka dni. Dotąd nigdy nie wytrzymywał.
Myślę sobie- taki cios. Trzeba opuścić kanapę i jechać ratować to co z niego zostało. Pojechaliśmy.
Kiedy dochodziliśmy do spelunki, w której według wcześniejszych ustaleń na barze znajdziemy Rudego w agonii, okazało się, że ten opuścił już lokal i stoi teraz na rogu ulicy. Światło latarni wydobywa dziwną poświatę wokół jego kędziorów i zażółca mu twarz. Jest z nim dwóch dorodnych funkcjonariuszy. Do teraz nie znam powodów zatrzymania, może chcieli go tylko spisać, a może wywieźć na izbę, gdzie trzeźwiał by sobie do rana. Pośpieszyliśmy się za nim wstawić. Nie jego wina, że wygląda jak handlarz narkotyków, stręczyciel prawie uczciwych kobiet. Został spisany, sprawdzony i wypuszczony na wolność prosto w nasz opiekuńcze ramiona.
Zapytany, wyjaśnił, że cierpi bo jego związek wisi na włosku. Miał tyle kobiet, że można by ożenić małą wieś, ale to jeden z tych nielicznych przypadków kiedy mu zależy.
Rudy ma problem z dotrzymywaniem słowa, zwłaszcza, gdy słowo głosi "Przestań pić". To dobry człowiek i toczy ze sobą ciągłe walki. Walki są krwawe, i pozostawiają rany. Każdy wie, że rany trzeba dezynfekować, żeby nie było bakterii i nic nie zaczęło gnić.
Ciekawe czy to on jeszcze trzyma butelkę, czy to już butelka trzyma jego?
Rudy znowu zgrzeszył, bo wypił i zaprasza nas teraz na libację. Pieniądze nie stanowią problemu bo ma kreski w wielu barach, a nasze towarzystwo zapewni mu poczucie bezpieczeństwa. Byliśmy tu i tam. Piliśmy piwo, wściekłe psy i takie różowe coś w formie strzała. Potem zabraliśmy go do domu, żeby położyć go spać, a rano obserwować czy można go już wypuścić samego w świat. W domu piliśmy dalej i robiliśmy zdjęcia, które rano okazały się niezbyt wyraźne.
Żeby go rozbawić otworzyłam mu piwo fletem prostym plastikowym.
Otwieram piwo większością przedmiotów dostępnych w zasięgu ręki. Umiejętność tą rozwinęłam z lenistwa.
Poszliśmy wkońcu spać we troje, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Mamy małe łóżko, ale widać już przywykłam do jego obecności bo dobrze mi się spało. Daliśmy go w środek bo mocno grzeje.
Rano mieliśmy kace i lęki. Rudy skarżył się, że się nie poci, więc nie pozbędzie się toksyny.
Zdjęcia zamieszczone na portalu społecznościowym wywołały słuszne oburzenie obecnej "narzeczonej". Rudy paradował na nich w bieliźnie nocnej, na którą składały się kalesony i grał na flecie. Na innym jest w obsypany indeksami- moimi i P., to tylko część kolekcji, w domu mam kolejne. Bo ja jeszcze nie odkryłam co chcę w życiu robić, więc szukam.
Kiedy Rudy z grubsza wyzdrowiał to zadzwoniła jego kobieta, więc pożegnał się z nami i pobiegł się pokajać.
Przewiduję, że taka sytuacja może się powtórzyć, dlatego kupię szczoteczkę do zębów. To szlachetna rzecz wykazywać troskę o stan uzębienia przyjaciół. Nie chcę, żeby próchnica zaatakowała go na moim terenie.Tu jest jego bezpieczny dom.
piątek, 10 lutego 2012
Zemsta winogron.
Kac. Mózg mi się rozpada. Zaraz wyczołgam się na zewnątrz i wsadzę łeb w zaspę. Pożegnałam wczorajszą kanapkę, a boję się, że pożegnam też obiad.
środa, 8 lutego 2012
poniedziałek, 6 lutego 2012
Czekając.
Kupujesz środki czystości, pastę do zębów, papier życia- tutaj jednak pozostajesz wierny szarej wersji- komfort defekacji podniesiesz sobie na etacie, na czymś trzeba oszczędzać.
Wszystko raczej w promocjach, najlepiej w Biedronce. Achbiedronka- owad najbliższy sercu bezrobotnego.
Wreszcie rachunki. Płacenie rachunków jest jak cerowanie starej skarpety, ledwo scerujesz piętę, a już wystaje ci palec.
Najgorsze, że kiedy popłacisz co trzeba, a potem przytaszczysz do domu ze dwie siaty towaru to naprawdę niewiele zostaje. Tylko na paczkę fajek, kilka paczek jeśli oszczędzałeś.
Dnia pierwszego urządzisz sobie nawet skromną libację (słuchaj, dzisiaj jest dobrze a będzie lepiej stary, czuję to).
Potem nie będzie tak świetnie, będzie średnio, a jak już przestanie być średnio to zacznie się odliczanie do następnego zasiłku.
- Co robisz?
-Czekam na Godota.
-Poczekasz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)